czwartek, 15 marca 2012

Odbudowujemy formę.


Jak zapewne wszyscy zauważyliście więcej jest dni ciepłych niż tych od których, gdy tylko wyszliśmy z domu włos na głowie się jeżył i jak najszybciej chcieliśmy wrócić do ciepłego miejsca przed komputerem. Nie powiem - lubię zimę. Ale w tym roku szczególnie mnie zaskoczyła. Jakoś nic mi się nie chciało, psu też zbytnio nie, więc dłuższe spacerki odbywały się tylko w weekend. Pies o dziwo nie protestował. Ale to
doszczętnie zepsuło nam kondycję i nawet sesje piłeczkowe nie pomagały..



Od niedzieli ostro naprawiamy nasze ubytki. Ćwiczymy też posłuszeństwo. Przywoływanie, zostawanie, chodzenie przy nodze.. Trzeba przyznać, że trochę się z tym zapuściliśmy. Ale niedzielna sesja treningowa udała się świetnie! Najpierw tuptamy około 1,5 km nad 'jeziorko' a potem ćwiczymy. Najpierw pies lata jak szalony a więc to dobry moment na wykonanie próby. Wyciągam smaka, biorę głęboki oddech i wołam wesolutkim głosem 'do mnie!'. I mimo wszystkich moich obaw i strachów pies przerywa swoje zabawy i przybiega do mnie ile sił w łapkach. Jest dobrze. Gorzej było z aportem. Chyba za dużo rzeczy go rozprasza na polu, tyle zapachów a z instynktem ciężko wygrać. Więc odpuściliśmy aport. Poćwiczyliśmy trochę komend, porobiliśmy zdjęcia i poszliśmy do domu.



Potem nastał poniedziałek, godzinny spacer i mini komendy w domu więc nic szczególnego. Potem wtorek, będzie spał u  mnie bratanek a mieć dwóch wariatów w domu ciężko, więc zapadła decyzja: idziemy grać w piłkę ! Ja, Amoor i Kuba kochamy ten sport, dlatego protestów nie było. Pograliśmy około 1,5-2 godzin. Było dość zabawnie szczególnie, gdy Amoor zabierał piłkę i zwiewał, albo robił zwody i dryblingi których nie mogliśmy powstrzymać ! Dostał miano 'psiego Messiego' ;). Może uda mi się kiedyś stworzyć psią drużynę ? W sumie było by to dość śmieszne gdyby 22 psy rzuciły się na piłkę. Chyba, że w bramce stał by basset któremu nie chce się zbytnio ruszać, na obronie jakieś mopsy prawo i lewo skrzydłowe to dobrze wyćwiczone bordery , rozgrywający to owczarek niemiecki a atak WHWT. Hmm to by było coś trzeba spróbować ;)



Dziś pobiegaliśmy jakieś 4 kilometry i znów posłuszeństwo! Amoor zaatakował dzisiaj pierwszy raz w życiu psa, którego pogłaskałam. Sądzę, ze wywołane to było zazdrością, bo on był na smyczy a tamten pies nie. Nie wiem co się dzieję z ta agresją. Musimy wybrać się do behawiorysty bo nie chce mieć psa który będzie rzucał się na inne. W dodatku zmieniam obóz. Nie mazury a morze :). Mają lepszy program, oferują więcej w jednym. A więc jak obiecałam posty piszę częściej i dłuższe. Mam nadzieje, że będę systematyczna.

Pozdrawiamy wszystkich czytających naszego bloga a szczególnie Ole&Gucia, Magdę&Bejkę i Alicję&Hexe :)





poniedziałek, 5 marca 2012

Coraz bliżej wiosna..

.. czyli moja ulubiona pora roku! Jest wtedy idealnie - ani zbyt zimno, ani zbyt gorąco. Po prostu cud, miód i orzeszki :) W nasze skromne progi wiosna pomału wita. Nie pisałam dawno postu ( za co strasznie, strasznie Was przepraszam! ) dlatego mam sporo rzeczy do powiedzenia. Po pierwsze i chyba najważniejsze.. mogę powiedzieć, że idealna karma znaleziona! Jest nią niejaka karma firmy Wolfsblut. Jest dość droga, ale zawiera ponad 50% mięsa w suchej masie no i jest holistyczna, czyli hmm.. inna. Jestem bardzo zadowolona bo o 100% poprawił się stan sierści, oddech, qupy są w porządku i co dla nas najważniejsze nie ma żadnych alergii ani tym podobnych. Druga sprawa to taka, że olej rybny sprawdza się również super! Gdy Amoor robi sobie dłuższą głodówkę super się sprawdza. Nie je on go codziennie, ale widać poprawę - sierść już tak nie wypada. No i jakiś miesiąc temu byliśmy u pani groomer. Oczywiście postu wtedy nie napisałam, ale wybaczcie.. Testy, testy, testy.. ciągle człowiek zaganiany. A powracając do wiosny.. Korzystając z pięknej pogody postanowiliśmy wybrać się z Amoorem na piłeczkowanie. Po drodze zahaczyliśmy o Tynkę i Nele no i przyłączył się też do nas, nasz uroczy Cocker Spaniel Leno. Bardzo fajnie pracuję się z trzema psami, które są posłuszne. Najfajniej pracowało mi się z Leno, który nie dość że jest strasznie posłuszny to uroczo pozuje do zdjęć. Jestem nawet wdzięczna właścicielom, że chcą mi go wypożyczać. Nie mogę się już doczekać jeszcze cieplejszych dni, kiedy będzie można wyciągnąć rower i pojeździć z psem. Za jakieś dwa-trzy tygodnie po 'odbudowaniu' kondycji wrócimy do naszych treningów agility-frisbee. No i wakacje jedziemy na mazury, na obóz trenować posłuszeństwo i tropienie.
Na przeprosiny mamy dużo dużo zdjęć !
Pozdrawiamy wszystkich czytających :)